Społeczeństwo
Rewolucja trwa!

 Rewolucja seksualna, pacyfizm, ekologia, prawa mniejszości, tolerancja, wolność – hasła te pojawiały się na ustach i transparentach studentów w pamiętnym 1968 roku. Słynne „Zabrania się zabraniać!” postawiło pod znakiem zapytania autorytety: władzę, Kościół, policję, wojsko, uniwersytet, religię. Wszystkie te wartości na których Europa przez setki lat opierała swą kulturę, zostały postawione pod wielkim znakiem zapytania.

Wynik takiego myślowego prądu mógł być tylko jeden. Postawiono kulturę na głowie. Najgorsze jest jednak to, że w zamian nie zaproponowano nic, co pozytywnie „naprawiłoby” tak krytykowany przez demonstrantów konformizm, obłudę i konsumpcjonizm. Starto z umysłów wartości, które od wieków były podstawą tej społecznej równowagi, która mimo wojen i kataklizmów sprawiała, że Europa po każdej burzy wywołanej krwawymi wojnami, głupotą dyktatur czy kataklizmami, potrafiła się odrodzić.

Niestety rewolucja 1968 roku nie była tylko młodzieńczym porywem serca. Pozostawiła trwały ślad w umysłach ludzi. Dzisiejsza Europa jest dzieckiem tej rewolucji. Wystarczy przyjrzeć się wypowiedziom wysokich urzędników UE. Wołanie o tolerancję, swobodę seksualną, niczym nie skrępowaną wolność, prawo do aborcji czy wojujący feminizm przeniosły się z ulic wielkich miast do sali Parlamentu Europejskiego. Takie wartości jak prawda czy dobro – tak jak wówczas – są względne i rozumiane wedle własnego widzimisię, a tolerancja staje się nietykalną świętością. Można powiedzieć, że rewolucja trwa, a „dzieci – kwiaty” wciąż mają głos i jest to w dodatku głos donośny bardziej niż kiedykolwiek. Idee i hasła maja’ 68 można z powodzeniem znaleźć w różnego rodzaju dokumentach europejskich, jak choćby ten ostatni, wzywający Polskę do legalizacji aborcji. Ktoś próbuje nam wmówić, że ze swoją mentalnością, w której tradycja i wartości nadal są w życiu Polaków istotne, nie pasujemy do współczesnej Europy. Nie pasujemy, bo to nie jest Europa, jaką tworzono przez wieki. Dobrze, że są jeszcze takie kraje, które wskazują na to, że nie można pozwolić, aby ta wielka wartość jaką jest Stary Kontynent została zawłaszczona przez grupę wpływowych rewolucjonistów, którzy mimo dorosłości, nie wyrośli jeszcze z grzechów młodości. Równocześnie miernej klasy popkultura, skutecznie rozmiękczająca umysły młodych ludzi, stała się echem dawnego hasła, które dobrze znamy: „Sex, drugs & rock’n’roll”

Postmodernizm ze wszystkimi swoimi najciemniejszymi odcieniami, niemal niepodzielnie panuje w umysłach Europejczyków. Ma on wymiar bez wątpienia destrukcyjny, tak jak destrukcyjna była tamta studencka rewolta sprzed cwierćwieku. Szkoda, że wydarzenie to nie stało się romantycznym wspomnieniem, ale przyjęło dziś formę „totalitarnej mentalności”, w którym dyktatura „politycznie poprawnych” próbuje skutecznie zagłuszyć głos tych, którzy chcą budować swoje życie, życie swoich rodzin i całych społeczeństw na wartościach, a nie na pustych hasłach. Próbuje się zamknąć ten cały „ciemnogród” w jakiejś ekstremistycznej grupie oszołomów czy kościelnej kruchcie, nie mając do zaoferowania nic w zamian. A budowanie na owym „nic” przynieść może tylko jeden możliwy efekt…

 

Piotr Chudziński

30.05.2008.


Autor: naturalnie