Społeczeństwo
Oblany egzamin

 

 

 

 

Wydarzenia na włoskim uniwersytecie La Sapienza każą postawić pytanie o wolność. Chodzi oczywiście o wolność nauki.

W dzisiejszym świecie słowo uniwersytet zatraciło na znaczeniu. Bardziej kojarzy się z miejscem zdobywania poszczególnych stopni naukowych czy dyplomów z kolejnych specjalizacji. Studenci, którzy traktują swoją uczelnię jako prawdziwą alma mater są postrzegani przez swoich kolegów z roku jako przyrodnicze ciekawostki.

Wspomnieć trzeba, że już samo słowo uniwersytet wskazuje na uniwersalny czyli ze swej natury otwarty charakter. Dla wielu pokoleń naukowców, uniwersytet stał się miejscem podobnym do starożytnej agory, gdzie każdy mógł swobodnie wygłaszać swoje poglądy i wchodzić w polemikę. Tradycja takiego podejścia do uniwersyteckiej rzeczywistości jest tak samo stara jak sama instytucja. Uniwersytet bowiem, to nie jedynie miejsce zdobywania konkretnych zawodowych umiejętności, ale przede wszystkim miejsce otwarcia człowieka na prawdę jako wartość uniwersalną. Prawda w swej istocie domaga się wolności, bo tylko wtedy może być odkrywana.

Przypadek „La Sapienza” pokazuje, że w dzisiejszym postmodernistycznym świecie zagrożona jest poniekąd wolność myśli nie tylko tej związanej z wyznawaniem takiej czy innej religii. Zagrożona jest również wolność samej myśli jako takiej. Włoski przypadek pokazuje, że skądinąd zasadna granica między wiarą i nauką została zafałszowana przez grupę ludzi, którzy swoiście zaczęli pojmować wolność wypowiadania myśli, która jest jedną z podstawowych wartości społecznych budujących kulturę Zachodu. W ten sposób wypisywana na sztandarach wielu organizacji tolerancja stała się doskonałym pretekstem do kwestionowania wolności. Trafnie sformułował tę myśl rektor Uniwersytetu Humbolta – Christoph Markschies: „podstawowe prawo swobodnego wypowiadania myśli jest najcenniejszym dobrem, jakie posiada społeczeństwo. To powinniśmy wiedzieć w Europie po 1989 roku”.

Nie dziwi mnie podejście studentów do wizyty papieża na inauguracji roku akademickiego. Jest to wynik kulturowego wyprania umysłów i błędnie rozumianej tolerancji. Dużo bardziej niepokojący jest fakt, że znaleźli oni swoich sojuszników w osobach niektórych profesorów, którzy ze swej natury powołani są do kształtowania umysłów otwartych na różne prądy myślowe. W tym konkretnym wypadku to właśnie profesorowie oblali egzamin z wolności wypowiadania myśli, której powinni być gwarantem.

 

Artur Artmann

19.01.2008.

 

Zdjęcie: Siedziba Uniwersytetu La Sapienza – Rzym

 Joanna Staniszewska


Autor: naturalnie