Społeczeństwo
Na rozstaju, przy kapliczce (II)

 

Wędrowni artyści

Najczęstszym motywem tej szczególnej twórczości był wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego oraz Frasobliwego, Matki Boskiej, świętych: Wawrzyńca, Józefa, Rocha, Antoniego, Walentego, Floriana, Idziego, Rozalii, Jana Nepomucena (z II połowy XIX w. pochodził słup z figura tego świętego ustawiony w Kucharach k. Pleszewa), dzięki którym to świętym człowiek mógł „komunikować się” ze światem nadprzyrodzonym…

Kim byli twórcy owych obiektów? Animowymi artystami-amatorami, wędrowcami ze wsi do wsi. Mieszkańcy traktowali ich z podziwem, ale może i z odrobiną lęku jako osoby szczególne, bo obcujące ze świętymi.

Poznańskim etnografom udało się zachować od zapomnienia kilka nazwisk. Był to m.in. Walenty z Grabonoga (XVIII/XIX w.), pasterz. Strugał figurki świętych (zwłaszcza św. Rozalii) tak udatnie, że został pomocnikiem rzeźbiarza z klasztoru filipinów w Świętej Górze. Z kolei cieśla Franciszek Nowak z Raszew (XIX w.) odznaczał się indywidualnym stylem. To on tak określił swoją twórczość: „Boze, tyześ mnie stworzył, jo cie zrobił, ale cie musze sprzedać i przepić!”. XIX-wiecznym twórcą ludowym był także Paweł Bryliński z Masanowa – snycerz i lutnik. Był tak płodnym artystą, że z zarobionych z rzeźbienia pieniędzy utrzymywał rodzinę. Przy czym był tanim majstrem i… wszechstronnym, bo wykonywał na zamówienie nie tylko ,,Boże Męki”, ale, niejako przy okazji, zabawki dla dzieci (pieski, ptaszki).

Losy obiektów, będących doskonałym, pełnym ekspresji dowodem duchowości rzeźbiarzy-amatorów, ale i fundatorów, potoczyły się różnie. Stare, próchniejące krzyże spalano w piecach chlebowych a popiół wykorzystywano w Środę Popielcową do posypania głów. Inne rozpadały się, zarastały zielskiem.

Aby ocalić te obiekty przed zniszczeniem, muzea starały się je pozyskać, aby zakonserwować i – ewentualnie – włączyć do swoich zbiorów. Poznańskie Muzeum Narodowe przez wiele lat prowadziło konserwację dzieł, należących do parafii, które jednak nie chciały się z nimi rozstać. Czasem właścicieli udawało się przekonać do przekazania obiektu do Muzeum w zamian za otrzymaną kopię. I tylko w ten sposób wiele tych autentyków przetrwało do dzisiaj. To również zasługa byłego dyrektora poznańskiego Muzeum, Stanisława Błaszczyka, który stworzył w Poznaniu niepowtarzalną kolekcję ludowych świątków i krucyfiksów.

Współczesny świat ,,bezpieczny”

Kapliczki, krzyże, figury świętych funkcjonują także w krajobrazie miejskim, choć, zdaje się, że są raczej pozostałością czasów, gdy – dziś już miasto – niegdyś wsią jeszcze było. Współcześnie religijnym symbolem pamięci stają się niewielkie krzyże, upamiętniające miejsca i ofiary wypadków drogowych czy zabójstw (faktycznych czy domniemanych) podczas rozmaitych miejskich krwawych demonstracji politycznych itd.

Religijne miejskie obiekty tak obrosły już jednak blokowiskami, marketami, że ich nie zauważamy. Czasem tylko w czasie procesji w święto Bożego Ciała uświadamiamy sobie ich istnienie, gdy są udekorowane, stając się np. elementem procesyjnego ołtarza.

Podobnie rzecz się ma z miejscami, w których zginęli ludzie. O tragicznych w skutkach wypadkach drogowych, ale i krwawych w skutkach demonstracjach powszechna pamięć jest coraz krótsza…

Czy nasza miejska ,,przestrzeń bezpieczna” jest też współcześnie wyznaczana w jakiś szczególny sposób? Gdy ulegały likwidacji, przebranżowieniu znane od dziesiątków lat osiedlowe sklepy i sklepiki czuliśmy się jakoś wewnętrznie zaniepokojeni, bo „zorganizowany” i znany „bezpieczny” krajobraz zmieniał się. Teraz naszą współczesną przestrzeń organizują wielkie markety, galerie handlowe – symbol jakości naszego miejskiego życia. Niektórzy bez tych „drogowskazów” już żyć nie potrafią…

Ewa Kłodzińska


Autor: naturalnie