Refleksyjnie
Zazdrość

Mówi się, że odrobina zazdrości nie zaszkodzi. W związku pozwala dostrzec, że komuś na nas zależy, jest też sygnałem, że ta czy inna osoba nie jest nam obojętna. Gdyby jednak zazdrość była tylko sejsmografem uczucia, nikt nie nazwałby jej grzechem.

Niestety wydaje się, że Polacy są mistrzami zazdrości. Wystarczy czasem tak niewiele. Wystarczy spytać samych siebie, jak bardzo denerwuje nas nowy samochód sąsiada czy piękny dom znajomych. Zazdrość rodzi w nas podejrzliwość: ciekawe jak się tego wszystkiego dorobił, skąd miał pieniądze – pytamy. Gdzieś pod skórą rodzi się podejrzenie, czy uczciwie. Przez myśl nie przyjdzie, że taki czy inny stan posiadania jest wynikiem czyjejś ciężkiej i uczciwej pracy, a za imponujący dom z ogrodem człowiek ten przez pół życia będzie spłacał kredyt. Nasłuchujemy zatem plotek, z wypiekami na twarzy czytamy sensacyjne tabloidy i odwiedzamy plotkarskie portale internetowe. Denerwuje nas życie sławnych i bogatych, jednak mimo to wielu z nas każdego dnia karmi się pikantnymi szczegółami z ich prywatnego życia. Z zaciśniętymi zębami śledzimy zarówno artykuły o podwyżkach dla polityków czy senatorach, którzy dostali wypłatę, choć nie było żadnego posiedzenia senatu, jak i doniesienia o kolejnych planowanych strajkach lekarzy, pielęgniarek czy nauczycieli. Wszystko z obawy przed tym, że „ci” lub „tamci” mogą mieć więcej niż ja. Wszędzie doszukujemy się niesprawiedliwości, widząc w sobie wiecznie pokrzywdzonych i poszkodowanych przez „nich”. Ulegamy złudzeniom, że gdyby „oni” mieli mniej, to my mielibyśmy więcej.

To nic innego niż zazdrość czyni nas smutnymi. Przepełnia nasze serca goryczą i pozorną porażką. Wydaje się nam, że marazm i bezradność, której czasem doświadczamy leży gdzieś poza nami. Często nie dostrzegamy, że ów smutek serca jest wynikiem naszych wybujałych ambicji i niezrealizowanych zamierzeń. Stąd dużo łatwiej ze smutkiem w oczach i ciężkim wzdychaniem patrzeć na innych, tych, którym – jak mniemamy – sprzyjał los. Aż chce się nam zaśpiewać za skrzypkiem na dachu: …”gdybym był bogaty…”

Zazdrość dotyka również innych. Sprawia, że żyjemy w świecie iluzji i niezrealizowanych pragnień, również tych uczuciowych. Chcielibyśmy mieć lepszego partnera, obrotniejszego męża, piękniejszą żonę. To zazdrość sprawia, że nie dostrzegamy czasem w najbliższych tego, co cenne i ważne. Zawsze przecież znajdzie się ktoś lepszy…

Wreszcie dotyka nas chorobliwa zazdrość o partnera. Psychopatologia nazwała to zespołem Otella. Mimo, że często łączony jest z alkoholizmem, to jednak coraz więcej tych, którzy nawet na trzeźwo pełni są podejrzeń i urojeń. O nową, młodą sekretarkę czy przystojnego szefa. I tak proste gesty życzliwości stają się dobrym pretekstem do scen zazdrości. Znów pojawia się znany, destrukcyjny lęk o siebie, o przyszłość, o własny honor.

Max Frisch stwierdził, że zazdrość jest strachem przed porównaniem. Tymczasem tak naprawdę nie ma się czego bać. Każdy ma do zaoferowania sobie i innym coś niepowtarzalnego we wszechświecie. To jest wielkie bogactwo z którego warto korzystać każdego dnia.

 

Piotr Chudziński


Autor: naturalnie