Refleksyjnie
Biblijne związki damsko-męskie – I

O związkach damsko-męskich napisano już wiele książek. Nic dziwnego – od kiedy istnieje człowiek, zawsze są one w centrum jego zainteresowań. Zawsze są też ciekawe i dla większości ludzi interesujące. Gdyby tak nie było, wydawcy romansów, już dawno pozamykaliby wydawnictwa.

Bardzo rzadko traktujemy Biblię jako zapis historii związków mężczyzny i kobiety. Tymczasem księga ta – przy okazji zapisu relacji Boga z człowiekiem – opisuje również związki kobiety i mężczyzny. Każdy z nich jest inny, na swój sposób ciekawy. Może więc pora ożywić te postacie. Chodzi o to, aby Adam, Sara, Dawid czy Batszeba nie były tylko postaciami z zamierzchłej przeszłości. Gdy spojrzymy na ich historię, okazuje się, że one nadal do nas przemawiają. Będę się cieszył, gdy Czytelnik – nawet ten mający z wiarą „pod górkę” – odnajdzie w biblijnych historiach odwieczną mądrość w nich ukrytą.

Adam, Ewa i równość płci

Swoją podróż przez związki mężczyzny i kobiety rozpoczynamy od Adama i Ewy. To bez wątpienia jedna z najbardziej znanych par na świecie. „Nie jest dobrze, aby człowiek był sam…” (Rdz 2, 18). Już sam Stwórca rozumie doskonale, że samotność może być dla człowieka nie do zniesienia.

Zarzuca się chrześcijaństwu antyfeminizm. Księgi biblijne powstawały oczywiście w kulturze patriarchalnej, co nadaje im specyficzny koloryt, jednak w żadnym razie nie niosły ze sobą zachwiania równowagi płci. Więcej – czytane integralnie – ukazują absolutne novum myślenia, które wbrew kulturze starożytnej, gdzie kobieta niekiedy była zaliczana do przydomowego inwentarza, Biblia każe spojrzeć mężczyźnie na kobietę jako na „kość z jego kości” (por. Rdz 2, 23).

Dziś dyskryminuje się kobietę. Często opiekunka domowego ogniska, to czynność jakby podrzędna. Umniejsza się rolę kobiety jako matki swoich dzieci, przeciwstawiając macierzyństwo karierze zawodowej. Co ciekawe, czynią to często ci, którzy widzą w Kościele instytucję deprymującą kobiety. Dochodzi więc do pewnego paradoksu: pozorni obrońcy kobiet, przyczyniają się w rzeczywistości do umniejszania ich roli.

Kościół wiele razy bronił równości płci. Wskazują na to już pierwsze wersety Księgi Rodzaju. Wśród pism różnych kościelnych pisarzy można znaleźć teksty, które są wyraźnie antykobiece. To prawda. Jednak generalna tendencja była właśnie taka, aby ukazać równość kobiety i mężczyzny. Jeżeli gdzieś pojawiły się teksty, które pozornie podważają tą tezę, to pamiętać należy, że wygłaszali je niejednokrotnie ludzie, żyjący w czasach, w których równość płci nie była czymś oczywistym. Kościół, razem z judaizmem, wniósł więc do korzeni Europy ideę równości płci na długo zanim różnego rodzaju organizacje feministyczne wywiesiły je na swoich transparentach.

Nie obwiniajmy wreszcie Ewy o grzech, bo to nie ona skradła nam niebo. Warto sobie to przypomnieć, śpiewając polskie „Godzinki” – nabożeństwo maryjne, które opisując poczęcie Maryi bez grzechu, stwierdzają, że „przestępstwo Adama nie ma prawa w Tobie”. Adama, a nie Ewy.

Piotr Chudziński


Autor: naturalnie