Małe ojczyzny
Zaduma nad złotą jesienią

 

 

Pozbawione są naszej orzeźwiającej i mobilizującej do twórczego wysiłku zmienności klimatycznych. Wiosna i jesień dają nam powtarzalną okazję podziwiania budzenia się i zasypiania przyrody.
Jak okiem sięgnąć, od Bałtyku po Tatry, obecna piękna złota jesień maluje nasze lasy mieszane gamą kolorów od zieleni, poprzez złoto, do czerwieni. Szczególnie pięknie wyglądają bajecznie kolorowe, bezkresne kobierce i dywany lasów widziane ze szczytów Turbacza i Lubonia. W połowie drogi do wierchów widać Czerwoną Skałkę i Branisko koło Dursztyna, a za plecami majaczy Babia Góra i odległy leśny Kobiór. Słoneczna pogoda pozwala oczom delektować się dalekimi widokami. W tym roku jesień jest dłuższa, ciepła i niestety bardzo sucha, co źle rokuje przyszłorocznym zbiorom.
Matka natura jest genialnym malarzem. Pokolenia artystów próbują, z niedoścignionym skutkiem, nanieść pędzlem na płótno klimat i urok barw złotej jesieni. Szczęśliwie, każdy odbiera piękno przyrody inaczej. Moje impresje z Bieszczad potwierdzają, że aby w pełni przeżywać zaczarowaną w kolorach jesień, trzeba tam przebywać osobiście i wszystkimi zmysłami chłonąć i na fotografii utrwalić o brzasku to, co stopniowo mgła raczy odsłonić. Estetyczne wrażenia potęguje tam wielka orkiestra jelenich godów. Widoczny w oddali gejzer pary buchający z chrap stadnego byka poprzedza docierający po chwili przenikliwy groźny ryk adresowany, szczęśliwie nie do mnie, a do rywala w kniei. Podejść ryczącego byka nie sposób z powodu szelestu złotego dywanu z opadłych liści.
Zwierzyna leśna pod dębami i bukami łapczywie zjada i gromadzi zapasy na zimę; także ruda wiewiórka taszczy w zębach laskowe orzeszki do swej zimowej dziupli. Oracze lasów – dziki buchtują, szukając smakołyków pod darnią i jednocześnie pokrywają grudami ziemi nasiona samosiejek.
W moim ogrodzie jest cała gama kolorów jesieni od butelkowej zieleni semisekwoji, brązu tulipanowców, żółci katalpy amerykańskiej, poprzez najwyższej próby złota klonów, platana i pigwy, do purpury i rubinu dębów. Zimozielone drzewa i krzewy zwracają mniejszą uwagę.
W Lasku Wolskim i na starym cmentarzu na Salwatorze złota jesień harmonizuje z uroczystą powagą nadchodzącego dnia Wszystkich Świętych. Zapalone wielobarwne znicze dopełnią, szczególnie po zmroku, brakujące barwy tęczy. Lubię ten nastrój poważnej, rodzinnej zadumy, w scenerii artystycznych nagrobków przodków, z widokiem na cały oświetlony Kraków.
W tym roku jakoś nie słychać przepowiedni starych górali, ani nie widać gromadzących opał Siuksów i jedynym wyrazem świadczącym o zbliżającej się srogiej zimie są sterty drewna zgromadzone pod okapami dachów do ogrzewania domów kominkami z wymuszonym obiegiem gorącego powietrza. To zły znak świadczący o prognozowanej podwyżce cen nośników energii grzewczej.
Wkrótce nadejdzie biała zima i będziemy się zachwycać puchem grubej pokrywy śnieżnej na narciarskich szlakach i zacierając ręce będziemy marzyć o następnej porze roku: „byle do wiosny!” .

 

Prof. Antoni J. Dziatkowiak

 


Autor: naturalnie