Ludzie
Historia (nie)jednej fotografii (II)

 

Bez refleksji

 Do dziś tkwią w albumach, skrzyneczkach, dając świadectwo odległym czasom, obyczajom, strojom. Tamte fotografie, jeśli opisane na odwrocie, ocaliły od zapomnienia przodków i wydarzenia.

Dziś wszyscy ,,pstrykają”. Bez umiaru, bez refleksji, bez sensu. Można już chyba mówić o fotofobii i fotoszaleństwie. Każdy może kupić ,,cyfrówkę” albo robić zdjęcia telefonem komórkowym. Powstają więc miliony zdjęć. Nikt nie dba o ich jakość. To, mówiąc kolokwialnie, tylko ,,fotki”, którym nie poświęca się nawet chwili uwagi. Większość pozostanie na płycie, ukryta w czeluści komputerowej pamięci. Bo miną obfotografowane wojaże, plażowanie, czas zwiedzania zabytków, bo sfotografowana po wielokroć uroczystość stanie się przeszłością i trzeba iść do pracy, wrócić do swoich codziennych zajęć. I nie ma już czasu na fotograficzne porządki. Co najwyżej, ściśnięci przed monitorem komputera, obejrzymy setki zdjęć-obrazków gdzieś i kiedyś zrobionych.

Jest jeszcze jeden wymiar tej fotomanii. Socjologiczny. Przypomnijmy sobie, nie tak odległe czasy, kiedy po zrobieniu zdjęć, oddawało się film do wywołania. Z niepokojem (,,czy zdjęcia wyszły?”) odbieraliśmy pozytywy. I potem podczas spotkania w gronie przyjaciół czy rodziny ,,fotki” przekazywane były z rąk do rąk. No, i te komentarze: bo ktoś na zdjęciu ma głupią minę, a kim jest ta piękna kobieta, śliczny ten pałacyk, ależ wnuk wyrósł w czasie wakacji, masz nową sukienkę. Każdy oglądający dodawał swoją opinię, dzielił się nią z pozostałymi, zwracał uwagę na inny szczegół. Albo ledwo zerknął nie zainteresowany. Tamte zdjęcia były dostępne wszystkim – mógł je obejrzeć i chory w łóżku, i nestorka rodu. Wraz z ,,cyfrówkami” nastąpiła izolacja pewnych grup społeczeństwa – nie każdy może odtworzyć przesłanego mms-a, nie wszyscy (zwłaszcza starsza grupa ludzi) mają sprzęt do ,,odczytania” cyfrowo zapisanego zdjęcia. Aby pokazać zdjęcia w technice cyfrowej trzeba na spotkanie iść z laptopem. I jeszcze gdzieś go podłączyć.

Dwa bieguny

współczesnej fotografii

Powstaje nowa jakość fotografii. Na jednym biegunie jest bylejakość. Niegdyś zdjęcie złej jakości nie miało prawa zaistnieć na łamach gazety, czasopisma (chyba, że było to zdjęcie np. z pierwszego pobytu ludzi na Księżycu). Dziś czytelnik spragniony newsów popatrzy na zupełnie nieczytelne zdjęcie (zwłaszcza w tabloidach) a strzałka wskaże mu na co ma zwrócić uwagę. Z towarzyszącej notatki czytelnik dowie się, że właśnie ogląda aktora X, który choć po zawale to je kiełbasę ociekającą tłuszczem, albo, że gwiazda Y ma zaniedbane paznokcie. Przykładów można mnożyć. Tak jak mnożą się fotograficzne śmieci.

Na drugim biegunie jest fotografia przetworzona komputerowo. Czasem to jest po prostu artystyczna kreacja. Należy jednak postawić pytanie czy to jeszcze fotografia czy nowy dział sztuki. Może mamy do czynienia z kolejnym rozdziałem w historii fotografii?

Możliwość komputerowej obróbki pozwala na pewne manipulacje. Jedne prowadzą do powstania fotografii o nowej jakości artystycznej, inne do banalnego w gruncie rzeczy zmiany rzeczywistości. To starcie zmarszczek z oblicza znanej osoby, spłaszczenie brzucha, wydłużenie nóg. Rzecz to jednak tak małostkowa, że nie warto jej poświęcać więcej miejsca.

Ewa Kłodzińska

Zdjęcia: Zygmunt Gajewski

www.zygmuntgajewski.com

Redakcja dziękuje Panu Zygmuntowi Gajewskiemu za udostępnienie zdjęć.


Autor: naturalnie