Ludzie
Geniusz fortepianu w pętach miłości (II)

George Sand i Chip-Chip

Bywali jednak na tych samych salonach, gdzie Chopin często koncertował dla wybranych słuchaczy. Sand z czasem zobaczyła w Chopinie człowieka pełnego pasji. I zakochała się! Chopin uczucie odwzajemnił, choć wspomnienie owego nieszczęsnego ,,sexdebiutu” dało znać o sobie. Ten dorosły mężczyzna wycofał się z miłosnej intymności, wprawiając George w oszołomienie i zdziwienie. Podjęła jednak decyzję o udowodnieniu Fryderykowi, że miłość cielesna jest ,,najpoważniejszym i najbardziej wzniosłym aktem w życiu wszechświata”. Jak postanowiła tak uczyniła: Chopin został jej kochankiem!
Jak wytłumaczyć uczucie, które zawładnęło Sand i Chopinem?
Biografowie w tej niedobranej parze widzą przypadek uzupełniania się charakterów.. Ona dominowała, była opiekuńcza, energiczna, zaradna – i choć z dużą dozą cech męskich – miała w sobie olbrzymi ładunek uczuć macierzyńskich. On – nieco zniewieściały, mężczyzna-dziecko (i to często rozkapryszone), schorowany, tęskniący za ciepłem rodzinnym, potrzebujący opieki osoby, która podejmowałaby za niego życiowe decyzje.
Ta dziwna znajomość trwała dziewięć lat, do 1847 roku. Pełna była wiraży, ale i wzajemnego oddania się. Sand pielęgnowała chorującego Chopina, który stał się jej trzecim dzieckiem, zwanym Chip-Chipem lub małym Chopinkiem, on opiekował się jej dorastającymi dziećmi. Żyli razem, mieszkali osobno. Tworzyli jakby rodzinę, ale po kilku latach, gdy dzieci stały się dorosłe, one właśnie wprowadziły poważny dysonans w związek matki z Chopinem. Złą atmosferę pogłębiło wzajemne zainteresowanie córki Sand – Solange i Chopina. Na domiar wszystkiego w najnowszej powieści Sand ,,Lukrecja Floriani” ówcześni czytelnicy zobaczyli sportretowanego Fryderyka. A był to portret wielce niepochlebny.
Związek Sand-Chopin przestał istnieć. Dwa lata po ostatecznym zerwaniu, Chopin zmarł…

Niebezpieczne związki
,,Ty nie wiesz, ile Cię kocham, niczym Ci tego okazać nie mogę(…)”. ,,(…)bo mi się często śni o Tobie(…)”. ,,(…)proszę Cię, kochaj mię(…)” . ,,Idę się umywać, nie całuj mię teraz, bom się jeszcze nie umył(…) Dziś Ci się śnić będzie, że mnie całujesz(…)”. To nie są fragmenty listu Chopina do jakiejś kochanki! Tak zwracał się, jako dwudziestolatek do… mężczyzny, przyjaciela z lat liceum warszawskiego, również pianisty i kompozytora – Tytusa Woyciechowskiego (dedykował mu ,,Wariacje F-dur na cztery ręce”). Głowią się biografowie Chopina ile w tej przyjaźni było erotyzmu a ile po prostu egzaltowanego przywiązania. Niemożliwe jest rozstrzygać kwestie ewentualnego biseksualizmu kompozytora, bo zwodzą dwuznaczne stwierdzenia, jak to z listu zaprzyjaźnionego pianisty Ferdinanda Hillera ,,Sądzę, że mogę powiedzieć, iż Chopin kochał mnie – lecz ja byłem w nim zakochany”. Wśród mężczyzn, kochających (jakkolwiek by to nie interpretować) Chopina, pojawia się też markiz de Custine, homoseksualista, zauroczony naszym muzykiem (o urodzie nieco zniewieściałej) i jego talentem. Nic jednak nie wskazuje na to, aby znajomość wyszła poza sferę fascynacji.
Jedyna Miłość
Można by przewrotnie napisać, że wszystkie uczucia Fryderyka Chopina były… nieistotne wobec tej jedynej odwzajemnionej – Pani Muzyki. Pojawiła się gdy Frycek był jeszcze dzieckiem, to dzięki niej pisano o geniuszu z Polski, która ,,wielkie talenty wydaje”.
W miłości szczęśliwy nasz Fryderyk nie był. Tylko Muzyka go nie zawiodła, a i on pozostał jej wierny do końca swojego życia.

Ewa Kłodzińska

Zdjęcia: Konkurs Chopinowski Warszawa 2005, archiwum Redakcji


Autor: naturalnie