Dla filozofów
O cierpieniu…

Łatwo mówimy o słońcu, które świeci. Bez kłopotu piszemy listy, gdy kapie deszcz. Nie sprawia nam trudności wyliczanie cnót i przywar naszych bliskich. Przy odrobinie wrażliwości płaczemy nad losem cierpiących. Nasza mowa, zachwyt, płacz – tak naprawdę milkną, cichną, gdy w nas samych słońce zachodzi, deszcz nie przestaje padać, a na horyzoncie duszy nie widać nic poza odbiciem naszych słabości…

Cierpienie zrywa wszelkie maski. Nie jesteś już kimś, kto spełnia swoją funkcję w wielkim ludzkim organiźmie. Jesteś kimś, kto cierpi. I nieważne jak nazywa się ta choroba. Człowiek cierpi każdą swoją chwilą, oddechem świata, niepokojem umysłu. Nie jest ważne, czy boli dusza czy ciało. Człowiek cierpi. Nikt go w tym nie zastąpi. Ale w tym bólu jesteśmy bez osłonek i zabezpieczeń. Rzeczy najprostsze, banalne są skomplikowane. Dni stają się cenne jak nigdy dotąd. Wschody i zachody słońca – jak te na początku świata. Nawet jeżeli wszystko jest bólem: ciało, myśl, pamięć, nadzieja…cenny jest dzień, czas, w którym jesteś. Ktoś powiedział, że „Bóg niczego nie wyjaśnia, niczego nie odsłania, ale daje znaki”. Znaki wskazują drogę w życiu. Potrzeba ich mądrego czytania (nie ‘od-czytywania’, bo to nie jest nigdy coś dokonanego, wypełnionego do końca) i odkrywania dla innych, dla których cierpienie jest wyrazem słabości i pomniejszeniem piękna ludzkiego ciała…

Znaki cierpienia są jednak odbiciem tego, co nie-skończone. Człowiek – niedokończony sen Rzeźbiarza Świata odnajduje swe odbicie w rzece cierpienia. To jest rzeka, o której wiesz dzisiaj tylko tyle, że płynie. Nie wiesz skąd i nie przeczuwasz dokąd. Ta niewiedza jest święta, gdyż mądrość to nie tylko słowa, ale i doświadczenie. Doświadczasz wiele, gdy cierpisz, uczysz się wszystkiego od nowa. Słów, które wreszcie kosztują całą twoją istotę, milczenia pełnego sensu, spotkania z czasem, który jeszcze otrzymujesz jako dar.

To wszystko nie jest jednak takie proste i takie łatwe. Dopóki pytasz „dlaczego?”. Potem „zaczyna się” już tylko milczenie najpełniejsze, jakie znasz. Milczenie bólu, który rzeźbi ciała i dusze tych, którzy zrozumieli, że człowiek jest istotą zbuntowaną. Jedyna istota na świecie, „która nie zgadza się na to kim jest” (A. Camus). To znaczy, że ciągle do czegoś dąży, że nie ma w życiu przystani wiecznego odpoczynku. Trzeba ciągle iść, tak jak człowiek na morzu pełnym kry (Bonhoeffer). Najpełniej – ludzki bunt – objawia się w cierpieniu. Najpierw – przez mądre pytanie – „dlaczego?”, przez bunt milczenia, by rozkwitnąć ofiarowaniem i niespotykanym rozwojem ducha. Teilhard de Chardin pisał o „duchowej potędze cierpienia”. Potęga słabości, która nagle staje się mocą i siłą. Potęga Słońca, które niespodziewanie świeci w obliczu padającego deszczu. Potęga Miłości, która podnosi słabych i prowadzi za rękę do Ukochanych.

Czy szukać w życiu cierpienia, otwierać tylko Księgę Hioba? Szukać buntu tam, gdzie go nie ma? Próżny wysiłek. Ono już jest w Twojej i mojej historii. Ten świat jest światem niedokończonym. Cierpienie, które nas dotyka, ból duszy i ciała, tęsknota i niespełnienie – stają się buntem tworzenia nowego świata, który zaczyna się dziś, kiedy przez łzy bólu i tęsknoty jesteś gotów powiedzieć całą swoją istotą – „Kocham”. Kiedy prawdziwie mówisz to słowo – dajesz wiarę temu, że Miłość silniejsza jest od śmierci i cierpienia.

 

 

Paweł Nowakowski

marzec 2011


Autor: naturalnie