Dla filozofów
Dramat Dobra w perspektywie ludzkiej skończoności w filozofii ks. Józefa Tischnera(I)

Dobro w myśli ks. Tischnera ukazuje się w dwóch perspektywach: nieskończonej – boskiej i skończonej – ludzkiej. Istotą Boga jest Dobro. Bóg istnieje w sposób absolutny, ponieważ jest absolutnym Dobrem. Człowiek, choć otwarty jest na nieskończoność Dobra, pragnie go, nie istnieje w sposób absolutny. Jego niepowtarzalność i autentyczność możliwa jest jedynie za cenę jego skończoności, a ta za cenę doświadczenia dramatu dobra i zła. „Miejsce, w którym dobrzy obcują z Dobrem Najwyższym, nazywa się niebem” – pisze ks. Tischner . My jednak nie jesteśmy w niebie lecz na ziemi. „W ontologii, jak wiadomo, na trzecim stopniu abstrakcji piękno, prawda i dobro conventuntur (są zamienne). Ale my nie żyjemy na trzecim stopniu abstrakcji. W naszym życiu trzy te „wartości” znajdują się w stanie sporu. Dramat prawdy nie bywa dramatem dobra, a tym bardziej dramatem piękna. Podobnie jest z dramatem dobra i zła. Zło także bywa piękne. Prawda nie zawsze bywa „dobra”. W tej sytuacji człowiek musi wybierać, w czym ma szukać „usprawiedliwienia”. Między innymi na tym polega dramatyzm jego egzystencji” .
W dramacie skończoności dobro i zło związane są ze sobą nierozdzielnie, splecione we wspólnym czasie, we wspólnej przestrzeni, w jednym i tym samym człowieku. „Tak splecione stanowią istotną perspektywę dziejów człowieka” . Na tym świecie jest tak, że dobro jest uwarunkowane przez zło a zło przez dobro. „Czyniący dobro, mimo woli wyzwala zło a czyniący zło, wyzwala dobro. Gdyby nie istniał marnotrawny syn, nie byłoby miłosiernego ojca” .
Dramat dobra i zła rozgrywa się zatem w świecie, który jest skończony; w którym, zanim uczynimy jakieś zło, zło już istnieje. Być może dlatego, że świat jest tylko światem. W tę skończoność wpisana jest kondycja ludzkiego istnienia. Interpretując mit platońskiej jaskini pisał ks. Tischner : „Cóż nam odsłania to doświadczenie? Odsłania nam ono fakt, że świat, w którym żyjemy, nie jest takim światem, jaki może i powinien być. Pierwotne doświadczenie aksjologiczne nie mówi nam, że powinno być coś, czego nie ma. Nie mówi nam też, że powinienem coś zrobić, czegoś zaniechać. To wszystko okazuje się wtórne. Pierwotne jest wyłącznie to: jest coś, czego być nie powinno. Widzialny świat jest ułudą świata. Prometeusz wisi przybity do ściany, ale dlaczego, za co? Wszyscy żyjemy w jaskini pełnej cieni, za co nas tak przykuto? Dlaczego sprawiedliwi cierpią? Dlaczego umarł Sokrates w taki sposób? Wciąż pierwotne jest to: jest coś takiego, czego być nie powinno”.
Skończoność ludzkiego istnienia naznaczona jest nie tylko dramatycznym napięciem między Dobrem, Prawdą i Pięknem. Dramatyczne jest także Dobro w samym sobie. Najpierw chciałbym zatrzymać się przy głównych wątkach wewnętrznego dramatu Dobra wynikających ze skończoności istnienia i czynionego przez człowieka dobra. W drugiej części będę chciał zająć się samym dramatem.

Dramat dobra

Jednym z dramatycznych wymiarów dobra jest realizacja własnego „ja aksjologicznego”. Dramat dobra obecny jest zatem już we wczesnym okresie filozofii ks. Tischnera, w którym tworzył on koncepcję „ja aksjologicznego”. Ja aksjologiczne „jest tym pojęciem, z którego dają się „wywieść” wszystkie inne pojęcia ja” . Jest transcendentne, irrealne, lecz jednocześnie indywidualne. Tutaj interesuje nas przede wszystkim indywidualny, osobowy wymiar owego ja. „Indywidualność tę podkreśla słówko „moje”, które stosujemy niekiedy dla jego dookreślenia. „Moje ja” jest jedno, niepowtarzalne, inne niż ja aksjologiczne drugiego człowieka. Ani cenniejsze, ani mniej cenne, po prostu inne, jak inne jest piękno dwu obrazów jednego i tego samego przedmiotu malowanego przez dwu mistrzów. Ogólna może być tylko idea ja. Samo ja nie jest jednak ideą” . Dramat rodzi się z napięcia między irrealnym i transcendentnym wymiarem ja aksjologicznego, a jego wymiarem indywidualnym. Żaden kształt aksjologiczny jaki ktoś nadaje swemu ja nie jest ostateczny, nie wyczerpuje wszystkich jego możliwości. „Proces urealnienia rozgrywa się w nastroju, którego właściwością jest pewna szczególna dwoistość. Z jednej strony towarzyszy mu świadomość „wzbogacania się” o nowe perspektywy urzeczywistnień aksjologicznych. (…) Z drugiej jednak strony towarzyszy mu świadomość nieodwołalnego „zatrzaśnięcia się” innych horyzontów aksjologicznych i bezpowrotnego „zubożenia”. (…) Stojące w samym środku tej dwoistej nastrojowości egzystencjalnej ja aksjologiczne nie zna pełnej wygranej, chociaż pełnej wygranej pragnie. Poprzez cały ciąg procesu urealnienia niesie ono w sobie nieokreślone uczucie goryczy, którego rdzeniem jest pamięć o tych bezpowrotnych zubożeniach” . Indywidualny, osobowy wymiar aksjologicznego ja znajduje się zatem zawsze w sytuacji dramatycznej: na każdej wybranej przezeń drodze aksjologicznej samorealizacji kładą się zawsze cieniem drogi nie wybrane. To dlatego, pisze Tischner, że usiłujemy zracjonalizować sobie to doświadczenie dramatu uprawiamy prywatne mitologie. „Człowiek opowiada swój możliwy los, gdyby był postawiony w innym świecie i wśród innych przypadków. Prywatne mitologie zaczynają się zazwyczaj od słów: „Gdyby stosunki inaczej się ułożyły, byłbym dzisiaj…”. Przegrani snują w ten sposób pociechy po klęskach, a zwycięzcy konstruują marzenia o jeszcze większych triumfach. „Dajcie nam inny świat – mówią ludzie w prywatnych mitologiach – a pokażemy wam inną wersję samych siebie”. Poprzez prywatne mitologie odsłania się radykalnie fundamentalna kondycja aksjologicznego ja – jego irrealność i jego transcendencja” .
Dramatem naznaczone jest także spotkanie innego. Jego obecność otwiera nas na Dobro. Ponieważ jednak każda osoba jest inna, inna musi być dlań miara Dobra. W odniesieniu do innej osoby nie istnieje zatem sprawiedliwość w ogóle, szlachetność w ogóle, męstwo w ogóle. „Wartości etyczne odsłaniają się nam zawsze jako „partytura” w tle obecności drugiego człowieka. (…) abstrahowanie od drugiego człowieka pociąga za sobą zawsze jakieś zubożenie pierwotnej sytuacji etycznej. Ta zaś jest zawsze konkretna, niepowtarzalna, związana z człowiekiem. Bardzo często brak nam słów na jej opisanie. Bo słowa obejmują tylko to, co powtarzalne. A związane z ludzkim konkretem wartości poddają się uogólnieniom z oporem i jakby trochę pod przymusem” .
Innym wymiarem dramatu dobra w relacji do innego jest wzajemność. „W spotkaniu z drugim nasze poszukiwania albo się rozminą, albo się odnajdą. Jeżeli odnajdziemy się nawzajem, on stanie się pełnym człowiekiem dzięki mnie i ja stanę się pełnym człowiekiem dzięki niemu” . Wzajemność pojawia się u Tischnera w miejscu Heglowskiego pojęcia uznania. Odmowa uznania innego może doprowadzić go nie tylko na próg samotności i cierpienia, ale nawet śmierci. Jedno z istotnych odkryć aksjologicznej etyki Tischnera dotyczy właśnie uznania–wzajemności. To nie miejsca tworzą międzyosobowe uznanie-wzajemność, lecz uznanie–wzajemność tworzy miejsca. Dzięki międzyosobowemu uznaniu-wzajemności powstaje dom. „Człowiek nie może zadomowić się w samotności. Samotni budują cele, inni wznoszą kryjówki. Zadomowienie jest miejscem kobiecej i męskiej wzajemności. (…) Kobieta w samotności nie posiada domu. Samotny mężczyzna również nie posiada domu. Mimo to mężczyzna ofiarowuje kobiecie dom i kobieta ofiaruje dom mężczyźnie. Na tym polega istota wzajemności, iż człowiek ofiarowuje drugiemu to, co w ogóle staje się możliwe dzięki obecności drugiego przy nim” . Kolejnym miejscem wzajemności jest warsztat pracy. „Praca jest nie tylko pokonywaniem oporu tworzywa, lecz przede wszystkim formą porozumienia ludzi z ludźmi” . Twórcze działanie wzajemności ukazuje się w świątyni. „Sens owej wzajemności odsłania idea ofiary – uświęcenia przez poświęcenie. (…) W ofierze wyraża się przeświadczenie, że człowiek jest dla Kogoś” . Cmentarz jest natomiast miejscem wzajemności z przodkami. „Budować cmentarz i grób znaczy: podejmować dziedzictwo” . Międzyosobowa wzajemność nie jest jednak wolna od dramatu. Jakże często domy zamieniają się w kryjówki, w których panuje odwet, praca staje się miejscem walki lub bezsensownego wysiłku, świątynie stają się miejscem wykluczania innych, lub usprawiedliwiania swej przewagi nad innymi, a cmentarze stają się miejscem budzenia demonów przeszłości.
Przedstawiony tu wewnętrzny dramat dobra dotyczy nie tylko tego, że dom może zamienić się w kryjówkę, warsztat pracy w miejsce walki, świątynie w miejsca wykluczenia innych, a cmentarze mogą stać się miejscem budzenia demonów przeszłości. Dramat polega także na tym, jeśli można coś dopowiedzieć do myśli ks. Tischnera, że zbyt poświęcając się pracy zaniedbujemy dom, a czyniąc z pracy miejsce walki, dom zamieniamy w kryjówkę. Składamy w świątyni ofiary budząc jednocześnie cmentarne demony przeszłości.

 

Prof. dr hab. TADEUSZ GADACZ

*

I część tekstu wykładu, który został przez wygłoszony przez Autora podczas I Międzynarodowego Kongresu Tischnerowskiego „Dobro i prawda” w Krakowie w dniu 25 października 2011 roku.


Autor: naturalnie