Aktualności i nie tylko
TRZY GROSZE W SPRAWIE TOLERANCJI, WOLNOŚCI SŁOWA I …. ZWYKŁEJ LUDZKIEJ PRZYZWOITOŚCI

W jednym ze swoich tekstów napisałem kiedyś, że bardzo często dyskusje o tolerancji są najlepszym przykładem braku tolerancji u dyskutujących, a dziś dodałbym jeszcze, iż dyskusje o wolności słowa bardzo często stanowią lekcję poglądową na temat, jak nie dopuścić drugiego do słowa, co ostatnio nieustannie ma miejsce w dyskusjach medialnych.

            Motywem do napisania tych kilku słów jest wszystko to, co dzieje się wokół słów wypowiedzianych przez jedną z pań – mieszkanek mojego miasta Poznania. Moją uwagę zwróciła nie tyle wypowiedź adresowana do rzekomo „swoich znajomych”, ile opinie, wypowiedzi, dyskusje medialne, w których udział biorą etycy, filozofowie, teologowie, dziennikarze, politycy… Jak bomby spadające na głowę przeciwnika padają słowa o tolerancji i wolności słowa. Problem w tym, że po eksplozji bombowej nie ma już ani tolerancji ani wolności słowa. Jest huk, a potem cisza… i trupy dokoła.

 

            Zwłaszcza filozofom warto przypomnieć wartość doświadczeń źródłowych. Mniej chodzi o głupio-mądrowanie się werbalne, a bardziej o nieskażone własnym światem ideologicznym spojrzenie oraz wnioski. Mówi się nieraz o metodologicznym zawieszeniu przed-sądów, uprzedzeń, tego wszystko, co zagradza drogę do źródła. W wielu środowiskach odmienia się przez wszystkie przypadki słowo fenomenologia, nie za bardzo mając pojęcie, czym ona jest – i czym była np. dla Edmunda Husserla. Pewnie w obszar filozofii też wkradła się moda uczenia z bryków i materiałów z … szóstej ręki.

            Kiedy w dzieciństwie na podwórku ktoś obrzucał epitetem mamę czy tatę drugiego chłopca, często padała prosta odpowiedź: ten, kto przezywa, sam się tak nazywa. Tam, gdzie dyskusja nie dotyczy sprawy, a staje się sposobem zdyskredytowania człowieka, tam mamy do czynienia z działaniem poniżej poziomu debaty, dyskusji, sprawy… Z argumentów rzucanych przeciw człowiekowi powstały największe systemy zbrodni. Zamiast imienia podawano numer, epitet, wyzwisko.

            Nie ma znaczenia, panowie filozofowie, etycy, teologowie, politycy i dziennikarze, kto lub która strona sporu odwołuje się do argumentum ad hominem. Zawsze jest on użyty w tym celu, aby uderzyć w godność drugiego człowieka – świadomie lub nieświadomie. Dlatego piszę, aby powiedzieć jasno i wyraźnie, że tolerancja nie jest absolutna, podobnie też nie ma absolutnego charakteru wolność słowa, choć obie są istotnymi wartościami w świecie ludzkim. Nie wiem, czy znają i rozumieją Państwo sens imperatywu etycznego Immanuela Kanta. Każda forma uprzedmiotowienia człowieka jest działaniem niegodziwym – i nieważne, czy jest to czyn, słowo, czy myśl. Wartością absolutną nie jest, jak już powiedziano wartość tolerancji czy wolność słowa, ale jest nią człowiek. Dlatego wartości te domagają się jednego – zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Okazuje się, że jest to cecha dziś bardzo zapomniana, zrzucona z piedestału, na który dumnie wstawiono arogancję – wprawdzie ubraną nieraz w krasomówstwo i nowoczesność – niemniej nie potrafię przyznać jej charakteru pozytywnego dlatego, że bardzo często stoi w sprzeczności ze zwykłą ludzką przyzwoitością. 

            Dawno temu, w ubiegłym jeszcze wieku, gdy zajęcia z filozofii miałem z człowiekiem, który był już – dziś byśmy powiedzieli – seniorem, (godna wspomnienia postać ks. prof. Aleksandra Usowicza), często mówił on do nas, studentów, omawiając poglądy różne od dotychczas omawianych: przeciwników ideowych szanujemy! Zwykły – a dziś jak się okazuje już niezwykły – szacunek do człowieka przestał być punktem wyjścia do dyskusji, dialogu, różnic poglądowych.

            Z czego wynika problem? Moim skromnym zdaniem z tego, że zamiast filozofów, etyków, dziennikarzy itd. mamy ukrytych – a może tylko po freudowsku nieświadomych problemu – ideologów. Jedni ideologicznie nienawidzą katolików. Inni ideologicznie walczą z wrogami religii. Jeszcze inni ideologicznie walczą wszystko jedno o co, byle była jatka. Można mieć w głowie różne ideologie. Bezmyślna wiara w ideologię grozi zagubieniem zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Często dotknięta jest też ślepotą na człowieka. Bez odniesienia do człowieka rozmowa o tolerancji staje się obroną tolerancji ideologicznej i rozmowa o wolności słowa staje się walką o wolność słowa w ramach ukierunkowania ideologicznego. I o ile jestem w stanie – choć z dużym trudem – zrozumieć nierozumienie tych różnic w niektórych środowiskach, o tyle trudno przejść mi nad tym obojętnie słuchając zwłaszcza profesorów filozofii, etyki i innych specjalności humanistycznych, które jakby zgubiły w swych dyskusjach dobro człowieka.

dr Stefan Szary*

 

 

*Stefan Szary, dr n. humanistycznych w zakresie filozofii. Współpracuje ze Stowarzyszeniem Psyche Soma Polis, gdzie prowadzi warsztaty filozoficzne w ramach spotkań w Akademii Walki z Rakiem. Zajmuje się filozofią człowieka oraz historią filozofii. Wydał m.in. Człowiek – podmiot dramatu. Antropologiczne aspekty filozofii dramatu Józefa Tischnera (2005), Pytając o Boga. Refleksja z bł. Janem Pawłem II (2013), Szlakami Sørena Kierkegaarda. W dwusetną rocznicę urodzin filozofa (2013), Impresje egzystencjalne. Rozważania filozoficzne (2013.). Współpracuje z "NATURALNIE".

 

Link do strony Autora:

https://stefan-szary.pl.tl/


Zdjęcia: Joanna M. Nowakowska


Autor: naturalnie