Aktualności i nie tylko
Józef i Miriam

 

Gdy przeglądamy Biblię, nie znajdziemy ani jednego słowa wypowiedzianego przez Józefa. Nie oznacza to jednak, że jego życiem nie targały rozterki. Już sam początek związku z Maryją, zanim zamieszkali razem, był nietypowy. Oto Maryja stała się brzemienna za sprawą Ducha św. Jednak który normalny facet by w to uwierzył? Również Józef miał wątpliwości. Gdyby jego przypuszczenia potwierdziły się, Maryja zapewne zostałaby, zgodnie z ówczesnym prawem, ukamienowana na progu rodzinnego domu. Wrodzona szlachetność kazała Józefowi dyskretnie zerwać zaręczyny, wręczając jej ojcu Joachimowi list rozwodowy. Jednak anioł we śnie pouczył Józefa, że jego pomysł nie jest trafiony, ponieważ Dziecię, które się narodzi miało być kimś wyjątkowym. Józef zrozumiał, że stanie się tylko opiekunem Dziecka, jego ojcem zaś będzie sam Bóg. Okazało się, że anioł we śnie miał ukazać się jeszcze dwa razy: najpierw po narodzeniu Jezusa, kiedy interweniował w sprawie ucieczki do Egiptu przed prześladowaniami Heroda, a kolejny raz przy okazji powrotu Świętej Rodziny z Egiptu. Nie wiemy nawet kiedy umarł – stało się to prawdopodobnie przed wydarzeniami z Golgoty.

Dużo więcej razy można spotkać na kartach Ewangelii Maryję. Wchodzi w historię zbawienia wraz z biblijną sceną zwiastowania w której anioł oznajmia jej, że będzie Matką Syna Bożego. Dalej następuje wizyta u swojej krewnej Elżbieta, a wiedzieć trzeba, że podróż z Nazaretu do El-Karim – miejsca w którym mieszkał Zachariasz i Elżbieta nie była łatwa. Wreszcie poród w stajni, ofiarowanie w świątyni, ucieczka do Egiptu, dziecięce lata Jezusa w Nazarecie. Gdy Jezus kończy 12 lat Józef i Maryja udają się do Jerozolimy. Tam Jezus gubi się. Odnajduje się dopiero po trzech dniach, rozprawiając z uczonymi w Piśmie. Zmartwionej matce daje zaskakującą odpowiedź: „Dlaczegoście Mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49). Wreszcie wesele w Kanie Galilejskiej, gdzie Maryja wyprasza pierwszy cud u swego Syna.

Mijają lata, a Jezus z małego dziecka wyrasta na Nauczyciela. Maryja spotyka go po raz kolejny, kiedy Ten dźwiga krzyż. Potem staje pod krzyżem, wraz z umiłowanym uczniem Janem, aby usłyszeć: „Niewiasto – oto Syn Twój. Synu – oto Matka Twoja”. (por. J 19,25). Jest wreszcie radość ze spotkania ze Zmartwychwstałym, modlitwa wraz z apostołami w wieczerniku i zesłanie Ducha Świętego, które również stało się udziałem Maryi. Odejście z ziemi tej wyjątkowej kobiety owiane jest subtelną tajemnicą. Wyznawcy prawosławia mówią o zaśnięciu Najświętszej Maryi Panny. Wierzymy, że z duszą i ciałem, Maryja przebywa w niebie i jako pierwsza z ludzi doświadcza pełni skutków zmartwychwstania Chrystusa.

Bez wątpienia Maryja i Józef to małżeństwo wyjątkowe. Patrząc na Józefa wyobrażamy sobie szlachetnego, pracowitego męża i troskliwego opiekuna swoich dzieci. Widzimy ojca, który uczy wszystkiego, co potrzebne swojego syna. Wcale nie przeszkadza to, że milczy więcej niż inni. On działa. Pracuje bez wytchnienia, aby zapewnić rodzinie godne środki utrzymania i dobrze wychować swoje dzieci. A Maryja? Kobieta wielkiej wiary. W młodzieńczym wieku podjęła wyzwanie, przekraczające jej ludzkie siły. Zapewne była narażona na plotki i obmowy. Niejednokrotnie patrzono na nią przez palce, kiedy Jezus wyrzucał przekupniów ze świątyni lub mówił rzeczy, które nie wszyscy rozumieli. Dziś wiele żon i matek również narażona jest na kpiny i obmowę: kura domowa, naiwna, prosta, nieumalowana, niekobieca, „matka – Polka”. Wiele kobiet znosi to z trudem. A co powiedzieć o tych żonach i matkach, które przeżyły golgotę swoich synów i mężów: alkoholizm, ciężki wypadek, nieuleczalną chorobę, zdradę. One wszystkie odnajdą w Maryi kobietę, która wiele w swoim życiu przeszła. Znalazła jednak w sobie dość siły, „aby wszystkie te sprawy rozważać w sercu” (por. Łk 2 51). Rozważać w sercu to ogarnąć całe zło otoczenia potęgą kochającego serca, a dla człowieka wiary przedstawiać wszystkie sprawy Bogu.

Maryja i Józef są bez wątpienia związkiem idealnym. Ewangeliści nie przekazują nam takich z szczegółów z ich życia, jak to, czy się kłócili, czy podnosili na siebie głos, czy dochodziło do nieporozumień itd. Wiemy na pewno, że tak jak wielu współczesnym rodzinom, towarzyszyły im radości i smutki, chwile euforii i niepokoju o przyszłość, uśmiech i przygnębienie. Problemy rodzin współczesnych nie były obce również i tej Rodzinie. Mniemanie, że Józefowi i Maryi wszystko przychodziło łatwo i bez wysiłku tylko dlatego, że mieli w rodzinie Syna Bożego jest naiwnością. Tak jak ludzie współcześni musieli pracować i troszczyć o wspólny dom, znosić trudy i upokorzenia, które przynosi życie.

Dążyć do ideału tej jedynej w swoim rodzaju rodziny jest sztuką. W Barcelonie znajduje się kościół Sagrada Familia – Świętej Rodziny projektu słynnego architekta Gaudiego. Miał być triumfem myśli technicznej, stoi tymczasem niewykończony. Myślę, że kondycja rodziny w Europie przypomina po trosze tę niedokończoną świątynię. Niby jest, nawet imponuje, zwiedzają ja grupy turystów i studentów architektury, ale w wielu miejscach nie przypomina ona swej świetności, nie odpowiada wielkości swego powołania. Warto więc po raz kolejny spojrzeć na Świętą Rodzinę, aby odszukać w niej pewien ideał. Nie chodzi o ideał z lukrowanych obrazków sprzedawanych nieopodal sanktuariów. Chodzi o kształt budowli, która jest dla każdego człowieka podstawowa i niezbywalna. Oby nie przypominała ona barcelońskiej Sagrada Familia – pełnej dziur, owianej przeciągiem tępych ideologii, które w imię nowoczesności będą promować nowoczesny model tej „instytucji” w której matkę i ojca zastępuje się „Rodzicem A” i „Rodzicem B”. Oby nasza rodzina nie była niedokończona, bez perspektyw na rozwój. A perspektyw nikt z nas nie otrzyma w prezencie – trzeba je sobie stwarzać, czasem ciągle od nowa. Budowanie – zarówno świątyni jak i rodziny – wymaga wysiłku, ciągłego wysiłku.

 

Piotr Chudziński


Autor: naturalnie